Stories 4

– Mieszasz życie zawodowe z prywatnym – powiedziałam ostrzegawczo i odsunęłam się nieco. Nie byłam zgorszona, tylko już dawno nikt mnie tak nie dotknął.
Siedzieliśmy na schodach, przed jakimś smutnym, nocnym klubem, gdzie przychodzą ludzie, którym wszystko jedno. Którzy nie boją zagłębić się w niebezpieczne rojony. Którym wszystko jedno jak się kochają.
Wieczór był markotny i roztargniony. On kilka razy bezskutecznie przypalał papierosa. W końcu go schował. Odruchowo potarłam policzek. Potem spojrzałam na nadgarstek, na którym bramkarz wytatuował mi dziś Sobotę. Północ minęła, zaczęły się moje urodziny.
– Wrócę już do domu – oświadczyłam stanowczo.
Po tych słowach spojrzał na mnie z jeszcze większym rozczarowaniem, jakbym pomyliła kwestię w ważnym dialogu. Publika uprzejmie udawała, że nie zauważyła złej gry. Uśmiechnęłam się. Wyszło krzywo. Może po prostu znaliśmy się zbyt długo?
– Odprowadzę cię – zapowiedział.
– Nie, dzięki.
– Ale my, faceci, to właśnie robimy. Powinnaś o tym wiedzieć.
– Nie wiedziałam.
– Może ty nie lubisz facetów?
– Tak właśnie, tylko kobiety i tych zniewieściałych. Poza tym do łóżka chodzę z nimi dopiero na trzeciej randce.
Przygryzł wargi. Nie spuścił wzroku.
– Rzuć to wszystko – znowu zmniejszył dystans. – Chodźmy się całować.

Niebo było szare i matowe od miejskich oparów.
Bezgwiezdne.

Taksówkarz dyskretnie nie odwracał wzroku.
Ja też nie patrzyłam za szybko oddalającą się sylwetką, stojącą na chodniku. Przed jakimś smutnym, nocnym klubem.

Zapadał się, a wszystko wokół wydało mi się nagle ciemne.
Bezwzględne.

Jedna uwaga do wpisu “Stories 4

Dodaj komentarz