Pożądane kompetencje: radzenie sobie z niejednoznacznością

Znowu leci mi krew z nosa i nawet to jest jedna z historii, które wpisują się w schemat bycia dziewczyną z moją dziewczyną.

Piję piwo i kawę, łyk za łykiem, na przemian. Jest za gorąco na kawę, jestem zbyt nietrzeźwa na piwo. Mam mój kapelusz, choć kapelusze są zdecydowanie zbyt modne, żebym mogła czuć się w nim swobodnie. Czekam na coś, cokolwiek, żeby ten dzień nabrał treści. W tej chwili są we mnie tylko oczy M., mój senny koszmar, urywany oddech O. Jak o tym myślę – jednak całkiem tego we mnie sporo. Te koszmary są trywialne: zazdrość i zazdrość. Gniewnie staram się odszukać jej winę i przychodzi mi to okropnie łatwo.
– A jednak nie zdradziłyśmy, bez sensu – ogłaszam światu.
– Jeśli chcesz, mogę być od teraz bardzo o ciebie zazdrosna. – proponuje O., próbując mi ulżyć.

Jest bardzo dobrze, bo kończy się kolejny dzień. Mały kot, mój własny M. leży zwinięty w kłębek na kolanach. Jestem ostatnio smutna, przez co wydaję więcej pieniędzy na jedzenie, picie i kulturę na mieście. Spotykam się z ludźmi, znacznie więcej z ludźmi nie moimi, takimi którzy pytają mniej o mnie. Rozmawiamy na tematy kompletnie dla mnie spokojne: o filmach, o ludziach mi obcych, o tym jak niesamowicie wygląda Warszawa w zamglony, październikowy wieczór, kiedy idziemy razem za rękę po plaży i widzimy tylko siebie tu, teraz, ledwo parę kroków do przodu.

Czemu jestem smutna? To pytanie przypomina mi pewnego szalonego chłopaka, który zwykł mnie o to pytać. Trwała już wtedy jesień, ale miałam ciągle jeszcze siedemnaście lat.
„Czemu jesteś smutna? Może to przez muzykę której słuchasz?” Tak mnie natrętnie pytał i chciał ze mną grać w szachy w swojej głowie. To by było cudowne, móc naprawdę zmieniać stany emocjonalne i połączenia wewnętrzne za pomocą wyboru słuchanej piosenki. Włączyłabym na przykład Wspomnienie Niemena i przeniosła się całkowicie w idylliczną rzeczywistość, w niezapowiedziane piękno i ekstatycznie namiętne klimaty.

Niestety, normalnym biegiem rzeczy, kończy się październik, zaczyna listopad, a O. się rozchorowuje. Idę do apteki po coś na objawy. Listopadowe dni są brzydkie, ciemne i mokre. Ciągle ma spaść pierwszy śnieg, ciągle jest ten niespokojny, porywający woreczki foliowe dzień. W każdy z takich dni czuję narastającą wściekłość i niezidentyfikowane napięcie. Nawarstwia się bezsensowna bezczynność, bezrobocie, wojna z gender i spalona tęcza – krajobraz po ostatnich bitwach. Moją wściekłość kieruję na próbę na Polskę, polityków, prawo, media, Kościół i ceny biletów miejskich. Po krótkim czasie nie mam już na to siły – jutro też się rozchoruję.

Uwielbiam oglądać te same historie, jeszcze raz i jeszcze raz. Niemiłe, nieładne historie o ładnych ludziach, historie które dobrze się kończą. Wyobrażam sobie, że jestem w jednej z takich historii. Bycie dorosłym oznacza bycie zmęczonym, a ja przy historiach odpoczywam. Nigdy nie byłam buntowniczką, wracając wieczorem, zmordowana po pracy, czuję mściwą satysfakcję – tak, jestem dorosła, a za jakiś czas przestanę być młoda. Odbierzcie mi wszystko, odbierzecie mi i to, a ja będę się śmiać w duchu i pracować dalej, bo chcę. I będę się tego trzymać, będę wzorowym człowiekiem, aż kiedyś na prywatny znak całkiem prywatnego szaleństwa, poderżnę sobie gardło albo lepiej poderżnę komuś gardło. Będę chodzić chora do pracy i uodparniać się na normalność, będę udawać że udaję, że nie udaję nic. W takim momencie mój szef mówi „weź sobie dziś wolne”. Czy jestem blisko zrobienia czegoś wartościowego, czy po prostu upadam, upadam, upadam, upadam? W koło ludzie mają gorzej, więc upadam, upadam, upadam, upadam, aż w końcu postanawiam coś bardzo stanowczo zmienić.

Minął już rok, słyszę jak bije zegar u sąsiadów. Już ósma, pora na lekarstwo. W domu jest ciepło i miło, dom jest nieco innym domem, niż był rok temu. Mały kot wyrósł na dużego kota, a mały kot jest małą kotką. Mówimy na nią „Traszka”. W sumie są dwa koty i jest dwa razy przytulniej. Jest sprytną złodziejką, zabójczo szybką. O. śpi mocno swoim zwyczajem, a ja przez setki kilometrów słucham romantycznych opowieści o hartowaniu się, szorstkiej przyjaźni, ukrytych skarbach – i nigdy nie przewijam kawałków o erotycznych podbojach.

Dodaj komentarz